Na rozstaju dróg
15.4.18
Na rozstaju dróg…. Każdy kiedyś
tak się czuł, tak jakby nie wiedział, w którą stronę się kierować. Co człowiek
ma zrobić ze swoim życiem. Uczucie pomiędzy marazmem a zadumą, coś czego nie
potraficie opisać słowami – wielu z nas tak miało, prawda? Sprecyzujmy. Osoba,
która od lat miała ułożoną swoją ścieżkę zawodową w głowie, ba zawodowo zajmuje
się doradztwem w tej kwestii innym. Osoba, która była pewna swoich przekonań
co do strefy zawodowej, ukierunkowana na sukces, z przerostem ambicji. Nagle
tej osobie staje świat na głowie i czuje się zagubiona. O taki typ mi chodzi.
Oczywiście zburzenie koncepcji wcześniejszego świata ma swój powód. Kryzys, załamanie,
zerwanie więzi, nagła zmiana otoczenia czy też może utrata kogoś bliskiego.
Powody mogą być wielorakie.
Codzienna zaduma nad bytem, jednak nie w kierunku filozoficznym, pozostawmy to
Platonowi. Realizm i rzeczywistość – te pojęcia owijają kwestie życiowe.
Pojęcia tak względne a jednak tak bardzo precyzyjne. Ludzie, którzy
zastanawiają się nad tym zgubili gdzieś ten zachwyt codziennością, otaczającym
światem. Być może otaczający świat jest niewystarczający, a może on przygniata,
rozgniata, przytłacza? Jest też możliwość, iż obie opcje są prawdziwe. Taki
człowiek stara się nadal cieszyć ze swojej pracy, włożonego wysiłku, nakłada na
siebie coraz więcej obowiązków - zapętla
się w swojej konwencjonalności. Poranna apatia, wieczorna drętwota. Codzienna
frustracja. Dzień jak co dzień. Borykanie się z tego typu bezwolnością zapewne
jest bardzo wyczerpujące.
Pewnie są jakieś złote środki na takie zachowania. Może jakaś terapia? Czasem warto rozmawiać z obcą osobą, czasem obca osoba może nas zrozumieć. Nie wydaje mi się, że musi to być osoba wykształcona w tym kierunku, która kosi za takie wspaniałe rozkminy grube $$$.
Poznawanie nowych ludzi zawsze wychodzi nam na dobre. Te osoby nie muszą być znaczące dla naszego istnienia, nie muszą nawet w nie nic wnosić, przynajmniej nic dobrego czy złego. Dobrze jest otaczać się ludźmi, przecież jesteśmy zwierzęciem stadnym. Mogłoby to pomóc osobom, które mają problemy egzystencjonalne. Bynajmniej nie znam się, gdybam tak tylko. Co jednak wtedy gdy człowiek odpycha od siebie innych? Tych, którzy chcą się zbliżyć? Tak jakby w tej osobie była pewna zasuwka, która się zatrzasnęła i nie chciała wypuścić Osoby na zewnątrz ani wpuścić nikogo do środka.
Wtedy ta osoba zapętla się w swojej bezsilności jeszcze bardziej.
Nasz umysł musi pozostać otwarty. Musimy radzić sobie w kryzysowych sytuacjach. Musimy umieć odczuwać ból, smutek, musimy też wiedzieć jak go odprawić. To właśnie jest siła ludzka. Nie chodzi tu o odcinanie się. Tylko o przejście ze stanu A do stanu B. Przeżycie tego co potrzebne i pójście dalej. Są sytuację, które wymagają włożenia w ten proces większego wysiłku. Oczywiście jest to bardzo indywidualna sprawa. Są sytuacje, które na tyle zmieniają nasz system wartości, sposób myślenia, że chcemy iść w inną stronę niż poprzednio, bądź zmienić coś w swoim dotychczasowym życiu. Niech tak będzie. Niech taka osoba zastanowi się nad tym czego chce, niech przeanalizuje, niech porozmawia na ten temat z całkowicie obcą osobą.
Pewnie są jakieś złote środki na takie zachowania. Może jakaś terapia? Czasem warto rozmawiać z obcą osobą, czasem obca osoba może nas zrozumieć. Nie wydaje mi się, że musi to być osoba wykształcona w tym kierunku, która kosi za takie wspaniałe rozkminy grube $$$.
Poznawanie nowych ludzi zawsze wychodzi nam na dobre. Te osoby nie muszą być znaczące dla naszego istnienia, nie muszą nawet w nie nic wnosić, przynajmniej nic dobrego czy złego. Dobrze jest otaczać się ludźmi, przecież jesteśmy zwierzęciem stadnym. Mogłoby to pomóc osobom, które mają problemy egzystencjonalne. Bynajmniej nie znam się, gdybam tak tylko. Co jednak wtedy gdy człowiek odpycha od siebie innych? Tych, którzy chcą się zbliżyć? Tak jakby w tej osobie była pewna zasuwka, która się zatrzasnęła i nie chciała wypuścić Osoby na zewnątrz ani wpuścić nikogo do środka.
Wtedy ta osoba zapętla się w swojej bezsilności jeszcze bardziej.
Nasz umysł musi pozostać otwarty. Musimy radzić sobie w kryzysowych sytuacjach. Musimy umieć odczuwać ból, smutek, musimy też wiedzieć jak go odprawić. To właśnie jest siła ludzka. Nie chodzi tu o odcinanie się. Tylko o przejście ze stanu A do stanu B. Przeżycie tego co potrzebne i pójście dalej. Są sytuację, które wymagają włożenia w ten proces większego wysiłku. Oczywiście jest to bardzo indywidualna sprawa. Są sytuacje, które na tyle zmieniają nasz system wartości, sposób myślenia, że chcemy iść w inną stronę niż poprzednio, bądź zmienić coś w swoim dotychczasowym życiu. Niech tak będzie. Niech taka osoba zastanowi się nad tym czego chce, niech przeanalizuje, niech porozmawia na ten temat z całkowicie obcą osobą.
Jest to proces powolny. Nie musimy się śpieszyć.
---------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------
Nie było mnie tu… dość długo. Oprócz mojego lenistwa nie mam
żadnej wymówki.
6 komentarze
Takie trafne kogoś słowa zacytuję "umysł jest jak spadochron, nie działa jak nie jest otwarty" A zmiany są potrzebne. Sara świetny artykuł napisałaś
OdpowiedzUsuńdziękuję. cały czas pracuję nad swym "piórem" ;)
UsuńPrzerwy są czasem potrzebne by spojrzeć na pewne rzeczy z innej strony, fajnie że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńteż się cieszę :)
UsuńNie ma się co tak surowo oceniać, czasem jest potrzebna przerwa i odrobina lenistwa :) Nie jest tak źle z tym ostatnim skoro wróciłaś!
OdpowiedzUsuństaram się :D nie wszyscy są surowi podczas samooceny, ja wyznaje zasadę, że lepiej surowiej niż nadbudowywać ;)
Usuń