Lubię ten Londyn ...

5.6.18


Tak Wam szczerzę napiszę, że naprawdę go lubię.
Do Londynu jeżdżę teraz średnio co 1,5 miesiąca. Z każdym przyjazdem coraz bardziej się utwierdzam w tym, że mogłabym tam mieszkać.
Nazwałam go moim trzecim domem. Wiadomo – pierwszym jest Polska- zawsze będzie, drugim  bez dwóch zdań są zachwycające Włochy. Nie tak od razu angielska stolica stała się tym trzecim.
Domem nazywam miejsce gdzie nie tylko czuję się dobrze i swobodnie, ale także ludzie mnie otaczający są mega ok. Ludzie otwarci, różni, ale bez większych uprzedzeń. Fajne to takie. Całkowicie coś innego niż to co możemy spotkać podczas spaceru na polskich chodnikach. Oczywiście uogólniam, ponieważ wszędzie zdarzają się wyjątki NIE potwierdzające reguły 😉
Wiecie jakie to super uczucie kiedy jesteś w danym miejscu już tam drugi czy trzeci raz i ogarniasz gdzie się znajdujesz? Zaznaczam, że jestem osobą, totalnie bez jakiejkolwiek orientacji w terenie. Więc jak już zaczęłam wiedzieć w którą stronę trzeba pójść aby dotrzeć tam gdzie się chce, jakim metrem trzeba dojechać, byłam z siebie dumna.  
Fascynują mnie te wszystkie uliczki, niskie domy, kolorowe drzwi. Urzekły mnie te wszystkie staromodne bary, do których wchodzisz i czujesz specyficzny tylko dla nich zapach, i widzisz w południe samych emerytów, a każdy z nich z pintem piwa. Miejsce jest super jeżeli masz fajny punkt wypadowy. Ja akurat taki posiadam.
Lubię ten gwar, mnóstwo ludzi, zapełnione ulice. Miasto żyje o każdej porze dnia i nocy, i to jest wspaniałe.
Mi się podoba kwestia metropolii, wszechstronności  i poczucia bezpieczeństwa. Wbrew pozorom nie czuję się tam zagrożona 😊
Perspektywy rozwoju też wydają się większe. Całkowicie inny rynek, osobiście mam wrażenie , że bezrobotnym w tym mieście są tylko ci co chcą nimi być.  Jednak jak to zwykłam mawiać, różni ludzie różne potrzeby mają.

Rozwój, rozwój, rozwój. Niby najważniejszy a człowiek boi się podjąć pewne ryzyko. Ostatnio usłyszałam coś co wdarło się bardzo w moją świadomość:  Kto nie idzie do przodu, ten się cofa.
Więc jak jest? Podobno wszystko zależy od nas. Dla niektórych ludzi miejsce zamieszkania jest najmniej istotne, ponieważ właśnie oni szukają non stop czegoś nowego.
Londyn kojarzy mi się z rozwojem. Bydgoszcz z ustatkowaniem.
Ciekawe.
Do ciekawych wniosków tutaj dochodzę.








  • Share:

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Zazdroszczę tych częstych wizyt :) Londyn jest jeszcze na mapie moich planów na razie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam dwa domy i czuję się mimo wszystko za granicą lepiej niż w Polsce 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. W Londynie byłam raz i tylko na 3 dni, ale bardzo mi się tam podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie byłam w Londynie, ale jest na mojej liście miejsc do odwiedzenia. Zazdroszczę tak częstych wypadów tam! :)

    https://onebigpurpose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń